Nasilenie przemocy w okresie izolacji
Oczywiście z przemocą domową mieliśmy do czynienia także przed pandemią koronawirusa, jednak wcześniej, w normalnie funkcjonującym systemie, oprócz rodziny otoczenie dziecka stanowiła szkoła i pracujący w niej nauczyciele. I to oni nierzadko tworzyli pierwszą linię frontu w walce o prawa swoich uczniów. Bardzo często największym lękiem oprawcy jest ujawnienie faktu, że stosuje on przemoc, poza domem. Świadomość obserwacji rodziny przez osoby z zewnątrz, przez szkołę czy instytucje społeczne, była czynnikiem zmniejszającym potencjalne wystąpienie przemocy. Czas przymusowej izolacji wymaga od nas przedefiniowania pojęcia interwencji w sytuacji podejrzenia, że dziecko jest krzywdzone, i podejmowanych w jej ramach działań. Sytuacja odosobnienia w gronie rodzinnym jest czynnikiem ryzyka wystąpienia zachowań o charakterze przemocowym, jak również nasilenia przemocy już występującej. Jednocześnie instytucje i służby, które dotychczas podejmowały interwencje w sytuacjach przemocy, ze względu na stan epidemiczny ograniczyły znacznie swoje funkcjonowanie do działań na odległość lub też są zaangażowane w zadania związane z koniecznością opanowania epidemii. Wobec tego działania interwencyjne w formie przekazywania organom informacji o podejrzeniu przemocy nie stanowią obecnie skutecznej formy reakcji.
Nauczyciel potrafi wzbudzić zaufanie swojego ucznia, „wyłapać”, kiedy dziecko ma obniżony nastrój, wie też, jak reagować na takie sygnały. W sytuacji pracy zdalnej możliwości te zostały znacząco zmniejszone. Dodatkowo ograniczenie terenowej pracy ośrodków pomocy społecznej, czyli w praktyce brak regularnych odwiedzin pracowników socjalnych czy asystentów rodziny, jest kolejnym czynnikiem ryzyka.
Co można zrobić?
Na pierwszej linii zagrożenia będą oczywiście uczniowie i rodziny objęte procedurą Niebieskiej Karty, rodzice uzależnieni od alkoholu czy innych substancji psychoaktywnych, rodziny, w których wcześniej dochodziło do stosowania przemocy lub wobec których zachodziło takie podejrzenie. Warto prowadzić statystyki ostatnich zachowań uczniów, czyli np. sprawdzać, kto nie bierze udziału w lekcjach online, kto nie loguje się do dziennika elektronicznego, kto nie odsyła odrobionych zadań. To wszystko może stanowić sygnał, że danemu uczniowi mogło przydarzyć się coś złego, zwłaszcza jeżeli w rodzinie już wcześniej występowała przemoc. Nauczyciel musi reagować na takie sygnały. W dobie technologii nic nie stoi na przeszkodzie, by utrzymać kontrolę nad tym, co się dzieje w rodzinie. Regularne telefony czy wiadomości przez dziennik elektroniczny do rodzica są na to bardzo dobrym sposobem. Ważne jest, by komunikaty formułowane były w sposób pozytywny, np. „Czy nie potrzebują Państwo jakiejś pomocy?”, „Jak się Pani czuje?”, „Co słychać u Ani?”. Ich celem jest, po pierwsze, faktyczne pozyskanie informacji o stanie rodziny, a po drugie, subtelne zaznaczenie naszej obecności w życiu dziecka. Rodzic zwykle poinformuje dziecko, że dzwoniła „pani ze szkoły”, co z kolei będzie sygnałem dla ucznia, że jesteśmy i w razie czego możemy pomóc. To jest bardzo ważna wiadomość. Jeśli nauczyciel pozyska informacje, które mogą wskazywać na to, że w domu ucznia doszło do przemocy, jest zobligowany do tego, by powiadomić odpowiednie instytucje.